Herbaciarnia "The Midnight Tea Party"

Jedna z najbardziej reprezentacyjnych uliczek w Ciota v. 2.0 kusi wystawami pełnymi słodyczy w cukierniach i butów w butikach oraz cudownych rękawiczkach w galanteriach. Jest tutaj niemal wszystko, czego może zażyczyć sobie śmiertelnik. Jednak do panteonu sław trafiła tutaj herbaciarnia. Nie jest to jednak zwykłe miejsce do wypicia herbatki, bynajmniej! Prowadzona przez nadludzką istotę ma swój niepowtarzalny…urok. Tak, można nazwać to urokiem.
Budynek wygląda jak wielki cylinder, nieco ukośny w granatowym kolorze. Jest niemal wciśnięty między dwa blisko stojące kamienice i wydaje się na dość ciasne miejsce. Okiennice mają różne rozmiary i niedopasowane kolory. Budynek wydaje się abstrakcyjny. Przed nim stoją dwa zupełnie inne stoliki przykryte obrusami w szkocką kratę, jeden w kolorze zielonym, a drugi czerwonym. Przy nich są także krzesła- każde inne, lecz wygodne. Nie ważne czy mróz czy słońce stoją tam wraz z czerwonymi parasolami w zielone grochy. Drzwi frontowe są duże, dębowe i okute metalem. Na środku widać cztery symbole kart. Tuż poniżej można dostrzec w tych samych drzwiach drugie, identyczne tylko dużo, dużo mniejsze.
O dziwo wnętrze budynku jest absolutnie inne niż się wydaje na zewnątrz. Jest ogromne, ale można tu znaleźć spokój i dość ustronne miejsca. I niech was nie zdziwią latające kapelusze, filiżanki i imbryki. Tutaj to normalność. Tak samo jak absolutne naginanie grawitacji. Tak, nie dziwcie się, gdy zostaniecie usadzeni przy stoliku na suficie i nie spadniecie z niego, choć nie umiecie czarować. Tutaj wszystko jest pokręcone, nawet książki, które są za ladą przedstawiają historię chociażby Hiszpanii, jako bajkę o Piotrusiu Panie.  
 
Witamy na szalonym przyjęciu nie-urodzinowym!