Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Jakim imieniem kalasz mą osobę, śmiertelniku?! czyli Fran ma "amnezję", a Prus nie ogarnia

Go down

Jakim imieniem kalasz mą osobę, śmiertelniku?! czyli Fran ma "amnezję", a Prus nie ogarnia Empty Jakim imieniem kalasz mą osobę, śmiertelniku?! czyli Fran ma "amnezję", a Prus nie ogarnia

Pisanie by Londyn Czw Mar 26, 2015 7:24 pm

Data rozgrywki: 06/10/2013

Miejsce: niesprecyzowane

Postacie biorące udział: Francja (jako uczeń wiedźmy), Prusy (v.1), Morta



[19:55:53 06/10/13] Apprenti!Françis : <Tak jak Mistrzyni kazała, trzymał się zdala od ludzi. Pilnie uczył się ksiąg magii i tworzył własne narzędzia, jednak... Wiadomo, gdy pełna tarcza księżyca zalśniła nie mógł się oprzeć by choć na chwilę pospacerować na zewnątrz sam. I sam nawet nie wiedział kiedy zaszedł aż tak blisko domostwa personifikacji>

[19:58:51 06/10/13] Prusy : *korzystając z ładnego, w miarę ciepłego wieczoru wybrał się na spacer rozmyślając o zniknięciu kumpla. I jakimś cudem akurat na niego się natknął. Uśmiechnięty od ucha do ucha (ahahah, jak sucho) podszedł do przyjaciela* Francis! Chłopie, gdzie żeś zniknął, co?

[20:01:40 06/10/13] Apprenti!Françis : <W sumie nie chciał nikogo spotykać tym bardziej personifikacji. Sam tylko słyszał o domku dla lalek, jaki stworzył sobie Raven, jednak nie chciał złamać prawa Czarownicy i rozmawiać z ludźmi.Los jednak chciał inaczej... Słysząc czyjeś nawoływanie odruchowo odwrócił się. Jego oczy zalśniły w blasku księżyca (tak, nie ma bandażu na oku tylko oczy) i spojrzał na srebrnowłosego jednak milcząc. Skoro nie do niego były skierowane te słowa...>

[20:04:36 06/10/13] Prusy : *podszedł do Fran i złapał go za ramię* Ej, stary, mówi się. Ogłu... * i tu zauważył, że przyjaciel ma oba oka* O... Jakiś układzik zawarłeś, czy jak?

[20:06:37 06/10/13] Apprenti!Françis : <Kiedy tylko nieznajomy dotknął jego ramienia wyszarpał je z lekką odrazą. Człek nie powinien dotykać czarownicy! Po chwili zmierzył ów mężczyznę i przymrużył oczy> Wać pan raczy wybaczyć, jednak nie przystoi tak się spoufalać!

[20:09:05 06/10/13] Prusy : F-francis? *spojrzał na niego zaskoczony. Nie spodziewał się takiego traktowania ze strony najlepszego przyjaciela* Co ci się stało? Nie poznajesz mnie, czy jak? *to zachowanie mu się nie podoba... bardzo się nie podoba* I co to w ogóle za gadka? To do ciebie nie pasuje Fran... *zaniepokojony*

[20:12:21 06/10/13] Apprenti!Françis : <Wyprostował fałdy na rękawie białej, jedwabnej koszuli o szerszych rękawach i wygładził granatową kamizelkę pod którą chował się dół chusty związanej pod jego szyją. Dopiero po chwili obdarzył chłodnym spojrzeniem Gilberta i uniósł lekko podbródek> Cóż to za żałosne imię jakim mnei okalasz śmiertelny?

[20:14:50 06/10/13] Prusy : Żałosne imię? *jeszcze bardziej zdziwiony* To przecież twoje imię! Chłopie, co oni Ci zrobili za pranie mózgu? Jesteśmy przyjaciółmi, ba! Najlepszymi przyjaciółmi! Naprawdę mnie nie pamiętasz? * w jego oczach, jak i głosie idzie wyczuć mieszane uczucia: smutek, rozczarowanie, zdziwienie... ale też oburzenie, no bo jak to? Kumpla mu zepsuli! I on na to pozwolił!*

[20:18:13 06/10/13] Apprenti!Françis : <Słysząc kolejne słowa wydobywajace się z ust Gilberta cofnął się może o krok lub dwa. Ludzie czyżby byli szaleni?! Tenebris mówiła, że są... śmieszni ale to. Niemniej jednak rezon stracił na krótki czas. Zaraz odchrząknął i wyprostował się jeszcze bardziej.> Moje? Niemożliwe. <powiedział nieco rozbawiony> Noszę zacnę imię Lestat. I... <znów zmierzył blondyna> Nie przypominam sobie bym pana kiedykolwiek widział, a o przyjaźni juz nie wspominajac.

[20:27:41 06/10/13] Prusy : Co ty wygadujesz? Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od wielu lat, jak możesz tego nie pamiętać? *zdezorientowany* Lestat? Nie, jesteś Francis Bonnefoy, personifikacja Francji, lekarz nie tylko ciał i dusz oraz mój przyjaciel do cholery! *zaczął szukać w głowie porządnych dowodów na to, że się znają. Zdjęcia wystarczą? Nosił wprawdzie ze sobą zawsze wspólne zdjęcie całego BFT, ale nie mógł przewidzieć czy to wystarczy. Zawsze jednak warto spróbować. Wyciągnął więc z wewnętrznej kieszeni kurtki stare zdjęcie, gdzie wspólnie z Francisem śmiali się z Antonia całego umazanego pomidorami* Poznajesz? Jeden ze wspólnych wypadów. Francis, nie wiem co Ci zrobili, ale musisz sobie przypomnieć. Tylu lat nie można przecież od tak zapomnieć. *i tu pomyślał, że Fran mógł zostać wskrzeszony ponownie, ale... nie, na razie od siebie odsuwa tę myśl*

[20:33:07 06/10/13] Apprenti!Françis : <Ten człowiek, tyle mówił! I jeszcze wmawiał mu zupełnie inne imię, inne życie. Nie pamiętał poprzedniego ale...zaznał u niego tylko bólu i cierpienia. Nagle przed oczami platynowowłosy wcisnął mu zdjęcie. Przyjrzał mu się i rzeczywiście osoba na zdjęciu była podobna do niego, ale...> To nie możliwe <wyrwało mu się z ust po czym podniósł rozwścieczony wzrok na rubionwe oczy> Nie nazywaj mnie tak! To nie jest moje imię! <krzyknął> Nie muszę sobie nic przypominać! Mam nowe życie, lepsze! <choć jakaś drobna igiełka w sercu pojawiła się i dawała o sobie znak>

[20:40:57 06/10/13] Prusy : C-co? *zatkało go* Ty nie wiesz co mówisz! *wpatrywał się w blondyna nadal nie rozumiejąc co mu się stało* Francis... *ściszył głos* Pomimo tych wszystkich problemów jakie były tobie ufam najbardziej, a ty mi wyskakujesz z tekstem, że teraz jest Ci lepiej? *prychnął* Skąd możesz to wiedzieć!? Nawet tego nie pamiętasz! *w jego głosie pełno jest wyrzutu. Nigdy wcześniej nie myślał, że będzie musiał spierać się o wspomnienia... wspólne wspomnienia* Możesz mówić co chcesz, za dużo wspólnych chwil mnie z tobą łączy, żebym teraz tak po prostu zostawił Cię w spokoju. Nie wierzysz? Proszę bardzo! *i tu już niemal szeptem* Przywrócę Ci wspomnienia... jeszcze nie wiem jak, ale przywrócę... *znów zaczął głośniej* Lepsze życie tak? To co takiego wspaniałego w nim jest? Masz przyjaciół? Jesteś wolny w tym co robisz? Coś mi się nie wydaje...

[20:46:37 06/10/13] Apprenti!Françis : <W tym całym ściszaniu i podnoszeniu głosu nie widział sensu, ale czuł jakie emocje targają białowłosym. Nawet jeśli nie do końca lub wcale je rozumiał. Jednak szpilki, zimne jak lód wbijały się w jego serce pod koniec. Kimkolwiek był ów cżłowiek...czy i on mógł czuć coś o czym on mówi? Przyjaźń? Oddanie? Za dużo, za dużo. Pokręcił głową coraz bardziej zdezorientowany.> Mam na imię Lestat i nie znam cię! <nie brzmiał przekonująco. I zaczął się jakoś cofać> Teraz jest lepiej! Jestem sam. Ludzie mnie tylko, tylko ranili i ograniczali... <a tego był jeszcze mniej pewny po tym zdjęciu> To...po prostu...

[20:57:19 06/10/13] Prusy : Tylko ranili i ograniczali... *te słowa zabolałby, jakby nóż wbił się głęboko między żebra. Jednak świadomość tego, że przyjaciel nie jest sobą trochę go pocieszała.* Nie pomyślałeś że tak po prostu odchodząc zranisz więcej osób myśląc tak naprawdę tylko o sobie? * Mimo wszystko pierwszy raz od dłuższego czasu w jego oczach zaczęły zbierać się łzy. Osoba której ufał najbardziej... nie pamięta nic...* Po prostu co? *przypatrywał się... "Lestatowi" ze smutkiem. Wiedział, że nie spocznie, póki nie przywróci wszystkiego do porządku... Musiał walczyć za wszelką cenę. Nawet jeśli miałby śledzić Francisa, czy zamknąć go gdzieś, by wyciągnąć z niego wszystko czego do tej pory się dowiedział*

[21:02:22 06/10/13] Apprenti!Françis : <On nie pamięta nic z poprzedniego życia. Tylko przykre odczucia.> Zostawiłem? <próbował sięgnąć pamięcią wstecz, ale... nic. Pustka, czerń. Na pytanie rozejrzał się wokoło zdezorientowany, jednak znikąd pomocy. W końcu utkwił wzrok w oczach Prusa i... serce mu się ścisnęło z żalu widząc lśniące łzy w oczach przyjaciela. W sumie byłego przyjaciela? Niby zrobił krok w jego kierunku wyciągajac dłoń, chcąc pocieszyć...ale zaraz zganił się za takie zachowanie.> Przepraszam...nie znam cię... <powiedział w końcu bardzo cicho>

[21:10:37] Prusy : Znasz, znasz, tylko tego nie pamiętasz... Ale ja to zmienię *uśmiechnął się blado. Był pewien swego jak nigdy. W jego głowie krążyły teraz tylko pomysły jak uwolnić przyjaciela z tego omotania* Zmienię to i wszystko będzie jak dawniej. Wszystko. Może i będę musiał sam przez to ucierpieć, ale nie pozwolę Ci zostać w takim stanie... Nie tobie *zaśmiał się żałośnie* Takiego idiotę jak Ciebie warto ratować jakbyś się nie stawiał. *choć był świadom, że Francis może wcale nie odczuwać że coś jest nie w porządku, on wie swoje. Wie i nikt go od tego nie odciągnie* A przepraszać i tak nie masz za co... choć podejrzewam, że wbrew swojej woli to ty tych wspomnień nie straciłeś... Lestat... *ostatnie słowo przeszło mu przez gardło tak trudno, jakby ktoś naciskał mu na krtań nogą.*

[21:27:16] Apprenti!Françis : <Z niewiadomych powodów serce mu kołotało, ale kiedy Prus wspomniał o własnym cierpieniu niemal wyrwało się z piersi. Chciał ryzykować własne życie dla niego? To niedorzeczne! Niemożliwe... Nawet nie zauważył kiedy zabrakło mu tchu w płucach, ani tego, że podszedł do białowłosego i zacisnął dłonie na jego. Cały pobladł i błękitne oczy świeciły intensywnością w blasku księżyca. Choć jedno...z tak bliskiej odległości wydawało się nieco jaśniejsze. Francis jednak nie mógł wykrztusić żadnego słowa. Żadne mu nie przychodziło do głowy. Po prostu nie chciał by mężczyzna przed nim cierpiał...tym bardziej, że sam chciał oddać wspomnienia.>

[21:38:48] Prusy : *podniósł zamglony wzrok na oczy Francisa. Nieco zdziwiony jego zachowaniem, jednak... dzięki temu jeszcze bardziej wzrosła w nim wola walki o wspomnienia przyjaciela. Stał tak przez moment i wpatrywał się w niego... jednak po chwili objął go ramionami mocno * Słuchaj mnie uważnie. Nie daj sobie wmówić, że przeszłość nie powinna się dla ciebie liczyć. Co by się nie działo... * odsunął się od niego i popatrzył z uśmiechem* Może i mnie nie pamiętasz, ale zaufaj mi i obiecaj chociaż tyle. Już nie chodzi tu tylko o mnie, ale o innych którzy za tobą tęsknią *tak, chodzi mu teraz o Mad* Kapujesz? *uśmiechnął się szczerze, choć w jego oczach nadal kręciły się łzy. Trudno mu było mówić tak do Francisa wiedząc że ten kompletnie go nie kojarzy. Marnym pocieszeniem wydał mu się fakt, że choć część z jego słów dotarła do przyjaciela*

[21:45:44] Apprenti!Françis : <Powinien uciec, jak najszybciej odejść. Nie powinno go tu być. Nie powinien rozmawiać z tym mężczyzną, a jednak... nadal tkwił nie mogąc lub nie chcąc się ruszyć. Kiedy zaś Prus przytulił go, zrobiło mu się cieplej. Musiał znać go wcześniej, musiał! Ale... Ciemność. Przymkną oczy i w tej samej chwili usłyszał dale słowa> Obiecać? <otworzył oczy wpatrując się w rubionowe. Nie rozumiał nic...przynajmniej teraz, jednak przytaknłą głową> Obiecuje. <skąd ta absurdalna myśl by mu zaufać nawet bez żadnego "ale"?>

[21:46:47] Tenebris : *Franek może czuć na sobie przeszywający wzrok Morty :3 Jej żółciutkich ślepi~*

[21:55:04] Prusy : *odetchnął jakby z ulgą* Nawet nie wiesz jak się cieszę. *jego myśli były teraz jednym wielkim przeplatańcem pomysłów, łączenia faktów, jak i doszukiwania się jakiekolwiek logiki w tym wszystkim. Tym, co zaćmiewało to wszystko była mimo wszystko radość. Radość, że zostało jeszcze coś ze "starego" Francisa. Spojrzał w niebo, księżyć był już wysoko* Zagadaliśmy się *zaśmiał się* Nie będziesz miał problemów, co? *z chęcią rozmawiałby jeszcze przez długi czas z przyjacielem, ale wolał upewnić się, że nie czekają go z tego powodu przykre konsekwencje. Co jak co, ale ochrzanu to nikt nie lubił, czy miał pamięć czy nie*

[21:56:15] Tenebris : *no to Morta podeszła bliżej, będąc już w zasięgu ich wzroku. Przysiadła sobie, liżać łapkę i patrząc na Francuza*

[22:00:24] Apprenti!Françis : <Jakoś dziwnie cieszył sie z radości Prusa, ale jednak coś nie pozwalało mu się do konca skupić na jego ostatnich słowach. Niemiłe uczucie obserwowania powiększyło się i kiedy rozejrzał sie dostrzegł Mortę. Zbladł jeszcze bardziej a do oczu zajrzał mu strach. Odwrócił się do białowłosego i pchnął go z dala od kota> Uciekaj! Biegnij! Wynoś się! Zejdź mi z oczu! <był serio przestrasozny...chciał poznać imię osoby z która rozmawiał...ale Morta!>

[22:06:34] Prusy : H-hę? *niezupełnie ogarnął o co chodzi Francuzowi, ale gdy dostrzegł kota i rysujący się strach na twarzy przyjaciela nie miał zamiaru stawiać oporu, pobiegł w stronę domu oglądając się jednak co chwila za Francisem i futrzakiem. No bo kot? Co mógłby zrobić kot? Zresztą w tym miasteczku możliwe jest wszystko... stanął w pewnej odległości od nich chowając się za rogiem/drzewem/łotewa by nie zostać dostrzeżonym. Chwilę patrzył jeszcze na rozwój sytuacji, ale po chwili poszedł dalej rozważając możliwości jakie mogłyby sprawić, że wszystko wróci do normy... bądź chociaż w pewnym stopniu przywróci normalność*

[22:08:28] Apprenti!Françis : <Krzyczał jeszcze za przyjacielem by o nim zapomniał by dał sobie spokój i, że następnym razem go popamięta... Kłamstwa jednak nic nie dadzą. Wiedział, że morta już swoje widziała>
Londyn
Londyn
Pseudo dżentelmen

Skąd : ... are you fuckin' serious?
Male Liczba postów : 21

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach